Nakręcony w Polsce w podkrakowskim Alvernia Studios film "Na zaginionych ziemiach" trafił na VOD. Czy warto obejrzeć ekranizację opowiadania George'a R. R. Martina z Dave'em Bautistą i Millą Jovovich w rolach głównych? Na pytanie odpowiada Remigiusz Różański. – Panie producencie, możemy mieć "Mad Maksa" w domu?
– Nie, mamy już "Mad Maksa" w domu
"Mad Maks" w domu: "Na zaginionych ziemiach" (kurtyna)
Korzystanie z tego mema w 2025 roku jest strzałem w stopę. Na przestrzeni kilku lat został przecież przez internet przeżuty i wypluty. Trendy w sieci prędko przemijają – w kinie tylko trochę wolniej. "
Na zaginionych ziemiach" jest właśnie jak ten mem: zwietrzałe. Dwie dekady temu koniunktura sprzyjała pulpowym, fantastycznym akcyjniakom, takim jak "
Pitch Black", "
Underworld" czy też "
Doom". Wtedy kolejna konfekcja
Paula W. S. Andersona uszłaby w tłoku. Dziś jest anachronicznym koszmarkiem twórcy, który tkwi w przekonaniu, że od czasu "
Resident Evil" kino się zasadniczo nie zmieniło.
"
Na zaginionych ziemiach" miało marketingowy potencjał, w końcu firmowali je
Dave Bautista i
George R. R. Martin, kolejno: odtwórca głównej roli oraz autor literackiego pierwowzoru. Przeciwwagę stanowili jednak sam
Anderson i
Milla Jovovich – z takim obciążeniem trudno utrzymać się na powierzchni; film szorował dno box office’u. W Polsce, mimo że nakręcono go w podkrakowskim Alvernia Studios, a epizod zagrał
Sebastian Stankiewicz, nawet nie trafił do kin. Kiedyś takie produkcje opatrywano etykietą
direct-to-video, dziś przepadają na streamingach.
W otwierającej scenie filmu rosły wychowanek Zaginionych Ziem Boyce (
Dave Bautista) spogląda w obiektyw i ostrzega widza, że jest to historia dla osób o mocnych nerwach, co więcej: nie ma w niej miejsca na szczęśliwe zakończenie. Im dalej w opowieść, tym łatwiej poczuć się wykiwanym, bowiem, gdy emocje sięgają zenitu, są nie większe niż na grzybobraniu, a przestrzeń dla happy endu i tak się znalazła. To niejedyne niedotrzymane obietnice Andersona. Reżyser zapowiadał technologiczny przełom. Krajobraz Zaginionych Ziem generowano w czasie rzeczywistym za pomocą Unreal Engine 5. Dzięki temu paradujący na tle blue boksu aktorzy mieli płynnie wtopić się w cyfrowy świat. Niestety trudno o taki efekt, kiedy otoczenie bohaterów jest nieostre, nieczytelne i nieuporządkowane. Można powiedzieć, że po latach spędzonych z serią "
Resident Evil"
Anderson przesiąknął estetyką gier wideo. Szkoda tylko, że "
Na zaginionych ziemiach" nie przypomina współczesnych przebojów, lecz upodabnia się do tytułów z czasu PlayStation 3.
Unreal Engine miało umożliwić pieczołowite odwzorowanie warunków świetlnych; filmowcy mogli do woli pozycjonować wirtualne słońce oraz dostosowywać refleksy do położenia kamery. "
Na zaginionych ziemiach" trudno dostrzec cudowne możliwości silnika, ponieważ Anderson przesłania je furą efektów. Wszędobylskie rozbłyski, flary i mgła przywodzą na myśl eksperymenty
Zacka Snydera w "
Rebel Moon". Oba tytuły łączy zresztą znacznie więcej niż "awangardowe" spojrzenie na oświetlenie: na przykład ograniczona gama barw. Mimo to szarobure światy
Snydera nietrudno rozróżnić – lokacje
Andersona niekoniecznie. Bohaterowie mijają kruszejące kominy elektrowni atomowych, płonące szyby naftowe i połacie wyjałowionej ziemi, jednak finalnie Zaginione Ziemie zlewają się w bezkształtną masę. Reżyser zapewne zdawał sobie z tego sprawę, skoro postanowił co rusz przypominać o położeniu Boyce’a, nanosząc je na pojawiającą się na ekranie mapę.
Ciekawszy od krajobrazu Zaginionych Ziem jest ich status. Tytułowa kraina mieści się na Ziemi po zagładzie, gdzie nieliczni ocalali żyją w enklawie rządzonej twardą ręką przez Wszechwładcę. Mieszkańcy spędzają dni w kamieniołomie, będąc zaledwie pionkami przesuwanymi przez wierchuszkę: koronę i kościół. Ten stan rzeczy nieoczekiwanie zmienia wiedźma Gray Alys (
Milla Jovovich), która buntuje się przeciw krzyżowcom, stając się wzorem i symbolem oporu. Czarownicy nie interesuje przewodzenie rewolcie – akt nieposłuszeństwa był dla niej sposobem na ratowanie własnej skóry. Alys żyje samotnie, odwiedzana wyłącznie przez interesantów. Wskutek klątwy zmuszona jest spełnić życzenie każdego, kto zwróci się do niej o pomoc; w ten sposób trafia na żonę Wszechwładcy Melange (
Amara Okereke), która pragnie zostać zmiennokształtną. Aby wyjść naprzeciw marzeniom władczyni, wiedźma musi udać się na skraj Zaginionych Ziem i ubić wilkołaka. Pomóc jej w tym może tylko człowiek, znający pustkowia jak własną kieszeń – Boyce.
Całą recenzję autorstwa Remigiusza Różańskiego przeczytacie TUTAJ. "Na zaginionych ziemiach" – zwiastun
O czym opowiada "Na zaginionych ziemiach"?
Ekranizacja opowiadania
George’a R.R. Martina. Żądna miłości królowa wysyła potężną czarodziejkę Gray (
Milla Jovovich) na przerażające pustkowia zaginionych ziem w poszukiwaniu magicznej mocy. Razem z tajemniczym przewodnikiem Boycem (
Dave Bautista) muszą stawić czoła demonom i innym istotom, które czyhają na ich życie. Czy uda im się przeżyć w krainie, gdzie zło czai się na każdym kroku?